Dzięki Bogu już po świętach. Wigilia minęła spokojnie, góra prezentów robiła wrażenie okazałej, nie tylko dlatego, że po raz pierwszy od kilku lat byliśmy w pełnym składzie osobowym.
W pierwszy dzień świąt zostałem wystawiony, bo Schwester z swoimi ogłosili niedyspozycję zdrowotną i nie przyszli, więc ja musiałem robić wobec rodziców za całą rodzinę. Odchorowałem to tak, że dopiero dziś czuję się jako tako i mogę robić coś więcej poza czekaniem na noc i rwany sen. Nic szczególnego się tam nie działo, tylko chyba ogólna atmosfera tak na mnie podziałała.
Z przyjemności to chyba tylko świąteczna zastawa (szumna nazwa kryje filiżankę, spodek i talerzyk...), którą sobie sprawiłem zgodnie z ludową mądrością "chcesz dostać ładny i utrafiony prezent, to go sobie kup". Konsumować na/z niej zamierzam do Nowego Roku; nowa świecka tradycja taka.
Skończyłem puzzle, które w 80% ułożone leżało nie tykane od wakacji. Coś tam troszkę w żółwim tempie dłubię przy modelu czołgu (pierwszy od kilku lat). Zrodziło to refleksję, jak działa nowy rok szkolny - zawłaszcza uwagę i psychikę, dławi myślenie o przyjemnościach i rozrywkach. Ta praca potrafi otępiać. Nie raz słyszałem utyskiwania koleżanek, że się w tej robocie cofają intelektualnie.
Obejrzałem "Wiedźmina".
Oj, i nawet Wiedźmin nie wzbudził twojego entuzjazmu?
OdpowiedzUsuńNie wzbudził. Znośne rzemiosło filmowe z umiarkowanej literatury.
UsuńPanie, wróć pan do lektury i przeczytaj jeszcze raz ;)
UsuńOupsss... miłośnik, znaczy? :-)
UsuńGóry prezentów nie było, bo dość dobrą formą jest, na przekór tradycjom, nie obdarowywanie się nimi w ten gorący/drogi okres.
OdpowiedzUsuńDla każdego co mu miłego. :-)
Usuńfajny pomysł z tą zastawą a focię można zobaczyć bom wzrokowiec :D
OdpowiedzUsuń