Nie dotarło jeszcze do mnie, że już wolne. Zresztą... spotkanie z rodziną, klasówki do sprawdzenia... to nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek odpoczynkiem.
Wigilie w pracy za mną. Pracowniczą ominąłem, klasową przeżyłem. W trakcie imprezy podchodzi druh Jasio: "A czemu pan tak tu sam siedzi? Na uboczu..." "Ano, jakoś tak siedliśmy". Cóż, Jasio najwyraźniej zapomniał o swoim manewrze sprzed kwadransa - kiedy usiadłem obok niego natychmiast zerwał się i przesiadł dalej. Normalka od lat, czuję się jak rekin z filmu przyrodniczego wpływający w ławicę rybek, a te płynnie usuwają się na boki tworząc pustą przestrzeń wokół niego.
Potem robiłem za misia z Krupówek, kiedy dzieci zażyczyły sobie, żebym się przystroił w zabawkowe insygnia królewskie, które dostał ktoś z klasy i fotograf ludowy pstrykał grupowe fotki ze mną w charakterze centralnego decorum. W takich chwilach mocno trzymam się wiary, że to przejaw sympatii, tym mocniej, że zawsze z boku głowy skrzeczy głos z politowaniem sugerujący tępemu głąbowi, że robią sobie z niego (t.j. mnie) podśmiechujki. Cóż, jak się było tyle lat wyśmiewanym, to coś z tego zostaje już na zawsze.
Pozostaje brać w tych dniach L4 i już cyklicznych podśmiechujek nie będzie.
OdpowiedzUsuńNie wiem co mam doradzić, jak się od nich uwolnić...
Tylko że wychowawca uciekający w taki dzień na zwolnienie to porażka i obciach jest.
Usuńheh, miałem na dziś chęć wziąć L4, ale potem stwierdziłem, że to tylko godzina, dwie... a to porównanie do rekina i ławicy ryb idealne, dziś miałem identycznie :D
OdpowiedzUsuńZnaczy być może znak czasów, a nie tylko moja przypadłość.
UsuńOdpoczywaj, odpoczywaj :)
OdpowiedzUsuńNa razie kiepsko mi to idzie, o szóstej się obudziłem myślami o szczegółach małej robótki elektromechanicznej dla Schwester (a zasnąłem o pierwszej). :-(
Usuń