Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

poniedziałek, 23 lipca 2018

842.Urlop cz. 7

Dni różne.

Ciekawym zjawiskiem Rzymu jest gospodarka wodna. Chodzi o publicznie dostępne, dość gęsto rozsiane zdroje, z których nieprzerwanie (w dosłownym znaczeniu!) leje się zimna, pyszna woda zdatna do picia. Nieoceniona pomoc dla zmęczonych upałem turystów, wystarczy że będą mieli termos lub butelkę. Niektóre z nich mają postać przypominającą mały hydrant, niektóre zaś - małych fontann.

Skoro Rzym, to pewnie należałoby wspomnieć coś o zabytkach, zanim któryś z PT Czytelników uzna mnie za target Plotka & Pudelka czy coś gorszego. No to garść refleksji...

Największe wrażenie na mnie zrobił ogrom miasta nie zniszczonego na wojnie jak Warszawa; ciągnące się - zda się bez końca, kwartały zabudowy sprzed 1945 r. Zabudowa Rzymu (mniej więcej wschodni brzeg Tybru do linii Koloseum - Villa Torlonia, plus okolice Watykanu) wydała mi się raczej ciężka i nieco przytłaczająca. W pewnym sensie przejawia się w niej coś z przyciężkawego chłopskiego ducha starożytnych Rzymian. W zabudowie bogatszych dzielnic, rozwijanej w I poł. XX wieku widać często zupełnie inną manierę zabudowywania posesji niż w Polsce (większe parcele i raczej kilka samodzielnych budynków, niż jeden zwarty frontowy, ewentualnie z oficynami). Ponadto marmur, który u nas jest wyznacznikiem luksusu, tam wydaje się być materiałem pospolitym.

Koloseum zrobiło na mnie znacznie mniejsze wrażenie, niż oczekiwałem, odwrotnie do Panteonu, który zaimponował ogromem. Jak w przypadku prawie wszystkich ważniejszych zabytków obejrzałem je jedynie z zewnątrz - pierdyliony turystów i kilometrowe kolejki połączone z kontrolą bezpieczeństwa skutecznie zniechęciły mnie do zaglądania. Trochę szkoda, ale trudno.

Zajrzałem za to sobie do kilku mniej eksponowanych kościołów. Ciekawe wrażenia miałem w Il Gesu - jezuickim kościele, który był swego rodzaju wzorcem kościoła kontrreformacyjnego. Po wejściu - ooo! robi wrażenie! Fajny barok! Jednak warszawski jest dużo lżejszy i weselszy. Lecz po pewnym czasie, kiedy tak sobie siedziałem i rozglądałem się, zacząłem nabierać poczucia, że z tego całego wystroju wnętrza płynie coś nieprzyjemnego - to rozplanowanie wnętrza, te malowidła i zdobienia stanowią spójną całość, która jest jak zaciśnięta pięść! To nie jest kościół miłujący, tylko wojujący. Z zaskoczeniem przyjąłem pojawienie się skojarzenia ze sztuką totalitarną, sztuką Trzeciej Rzeszy.
Jakże różny od niego jest np. kościół di San Carlino alle Quattro Fontane Borrominiego, małe, z zewnątrz niepozorne i nieco zaniedbane cacko z elipsoidalną nawą i kopułą, skromnie przycupnięte przy skrzyżowaniu z via del Quirinale.

"Tort Ojczyzny", czyli Il Vittoriano mogę skwitować słowami klasyka, czyli słynnego Siary: "Mają rozmach, skurwysyny!". 😲 😁



Generalne założenie przedwyjazdowe było takie, że teraz będziemy zwiedzać i poznawać miasto, a muzea zostawiamy na następny wyjazd, w zimie. Z uwagi na indywidualne zainteresowania zaplanowałem sobie zajrzenie do paru muzeów wojskowych; szkoda, że nic z tego nie udało mi się zrealizować. A że drugiego wyjazdu nie będzie, więc taka trochę porażka na tym odcinku wyszła, bo poza Narodowym Muzeum Rzymskim nic wartościowszego nie zobaczyłem.

Pentaksio z zoomem 16-85 spisał się znakomicie! To był zakup jak strzał w dziesiątkę.

A tak reasumując - wiedziałem, że będzie trudno, ale nie doceniłem stopnia. Po paru dniach zacząłem liczyć dni do powrotu. Swoistym symbolem może być to, że mam z Rzymu 1300 zdjęć, ale ani jednego swojego*). Można powiedzieć, że wyjazd był interesujący, ale nie fajny, ani nie miły.

_________________________________________
*)tzn. takiego na którym jestem.


15 komentarzy:

  1. Podsumowanie smutne, nie fajny, nie miły - to taki do dupy...:( To może lepiej że w zimie nie będzie wyjazdu?

    OdpowiedzUsuń
  2. "Tort Ojczyzny",oltarz ojczyzny l'altare della patria zwany tez prezez zlosliwcow maszyna do pisania

    OdpowiedzUsuń
  3. a niedaleko colosseum jest dzielnica nasza :)i ciekawe bary rozne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Własnych zdjęć ci brak? Ja po to kupiłem aparat, żeby nie być na zdjęciach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby nie brak, ale czasem tak trochę głupio, że szewc boso chodzi.

      Usuń
  5. To pentaksio nie ma wyzwalacza czasowego? Co to za szajs (to też cytat z klasyka, ale nie pamiętam jakiego)?
    A jakieś mięśniaki na tle równie ładnej rzeźby? Jakiś lokal branżowy zaliczony? No coś innego jak łażenie po starówce rzymskiej?
    A odnośnie poprzedniej notki i zieleni w miastach, to u nas co raz częściej drzewo w mieście jest zagrożeniem, bo potencjalnie może się zwalić i zdecydowana większość, za sprawą pił mechanicznych, już się zwaliła. Roślinność na domach też nie, bo niszczy elewacje, na balkonach też nie, bo podlewanie zalewa sąsiada poniżej, nadto przylatują ptaki i srają. Na parterze też nie, bo ukradną i tak pośród podobnych argumentów żyjemy w betonowych dżunglach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lu też bywa na zdjęciach tylko tych które ja mu zrobię lub kilku które nam robią zwykle przypadkowi turyści. Natomiast co do Rzymu to zeszłam kilka razy cały w szerz i wzdłuż a w kościołach byłam z całą pewnością z 90% tylko minęłam te w remoncie lub zamknięte i zdecydowanie każdy oddaje inny okres czasu i inny klimat. Nie wiem czy byłeś w Świętym Szczepanie gdzie na ścianach kościoła w kształcie rotundy są pokazane średniowieczne ludzkie tortury. To robi wrażenie !! no i na mnie zawsze te szkielety i czaszki wszędzie wkomponowane. A rzeźby oglądałeś ? ekstazę św. Teresy, Pietę ?? tam jest tyle cudów w kościołach, że szok. I większość zdaje się darmowo czego np. nie ma w Portugalii tam wszędzie są wstępy.

    Generalnie jako osoba wierząca zdeptałam te wszystkie relikwie i cudowności włącznie z rzekomymi schodami z pałacu Piłata z ciekawości trochę. Ale warto było. Rzym kocham miłością przeogromną i zawsze będąc choć przelotem spędzam w nim cały dzień. Mam swoją trasę pieszą gdzie zaliczam wszystko co najważniejsze od fontann, przez hiszpańskie schody, Watykan, panteon, koloseum wzgórza i kilka innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Istotnie, zabytków jest tam takie nasycenie, że zwiedzanie Rzymu to proces wieloetapowy, a nie jednorazowe przedsięwzięcie.

      Przy okazji, dzięki Tobie, właśnie nabyłem wiedzę na temat różnic i pokrewieństw miedzy imionami Stefan i Szczepan. :-)

      Usuń
    2. Santo Stefano Rotondo odczytałeś jako Stefana ?? :DDD nieeeee to św. Szczepana który był męczennikiem i dlatego tam są takie sceny. Byłeś w tym kościele ??? jest niedaleko Koloseum :)

      O tak, Rzym ma taki ogrom zabytków i cudów do zobaczenia, że roku by nie starczyło. Ja byłam kilka razy po 1 dniu plus raz ponad 2 tygodnie tylko w Rzymie więc zdeptałam mega. Mam swoje ulubione miejscówki ;D następnym razem jak będziesz jechał zrobię Ci spis niezbędnych miejscówek ;D i tłumaczenie menu żebyś coś porządnego zjadł :P

      Usuń
    3. W św.Szczepanie nie byłem - kiedy dotarłem do Koloseum był tak potworny skwar, że głównie skupiałem się na tym, by stamtąd cało wrócić (miałem przed sobą prawie 5 km marszu) i już na żadne Stefany ani Rotondy nie miałem ochoty. ;-))

      Dziękuję za deklarację pomocy, ale raczej następnego razu już nie będzie.

      Usuń
    4. oj tam nie zarzekaj się :)

      Usuń
    5. To nie zarzekanie się, tylko raczej trzeźwa ocena sytuacji.

      Usuń
    6. tak mi się jeszcze przypomniało, że to co na zdjęciu to ja nie wiem czemu ale sobie nazywam Rydwany Ognia ... jakimś cudem kojarzy mi się to z utworem Vangelis :D

      Usuń