Zgodnie z wcześniejszym założeniem zwiedzam na piechotę - tak zobaczę więcej i lepiej "poczuję" miasto, niż gapiąc się przez okno autobusu bądź tramwaju. Na miejscu okazuje się, że przypadkiem tą decyzją trafiłem w "dziesiątkę" z uwagi na specyfikę rzymskiej komunikacji. Osoba przywyczajona do warszawskiej może doznać ciężkiego szoku.
Na papierze rzymska komunikacja wygląda nieźle: jest i metro (trzy linie, względnie sześć - zależy jak liczyć), są tramwaje (eee... też trzy linie...), są też, rzecz jasna, autobusy (ze dwieście linii). W rzeczywistości nie wygląda to tak różowo, a nasza gospodyni ujęła stan rzeczy krótko: "W praktyce ledwie działa i się zwija."
Metro zasadniczo służy do przewożenia mieszkańców obrzeży miasta do i z centrum, więc jego użyteczność dla turystów jest raczej żadna. W metrze nie byłem, więc jak wygląda w środku nie wiem.
Tramwaje nie wiadomo po co są, skoro trzy linie to za dużo na atrakcję turystyczną, a za mało na transport pasażerów. Ze zdumieniem oglądałem tramwaje linii 5 lub 14, które z via Manin przejeżdżały obok dworca Termini, żeby skręcić w via Cavour - raz, że to były zabytki na oko starsze i archaiczniejsze niż nasze poczciwe "parówki" - odesłane niedawno do lamusa wozy typu 13N, a dwa - że świeciły pustkami; szczytem był kurs w okolicach południa, a w całym wozie siedziała jedna pasażerka, zakonnica.
Autobusy to inna sprawa - więcej linii, dużo nowoczesnych Iveco i Mercedesów (ale widywałem też takie wyraźnie przechodzone), lecz co z tego, kiedy jeżdżą jak chcą; to znaczy - jak chcą kierowcy. Podobno w zeszłym roku nie odbyły się kursy na sumę miliona kilometrów, z przyczyn różnych - w tym strajków z powodu zbyt niskich płac. To powoduje, że przemieszczanie się po mieście autobusem wymaga dużej elastyczności i nie jest polecane osobom działającym w reżymie czasowym późniejszym niż średniowieczny. Rzecz w tym, że nie można być pewnym KIEDY autobus przyjedzie i KTÓRĘDY ani DOKĄD pojedzie. Dla urozmaicenia życia, pierwszy element jest jawny, co widać na poniższej ilustracji przedstawiającej tablicę na przystanku rzymskim - podana jest trasa i... ramy czasowe w których autobusy jeżdżą w ciągu dnia (przykładowo linia 40 w dni powszednie od 6.06 do 24.00), ale nie ma tam najmniejszej sugestii jaka jest częstotliwość kursów! O godzinach i minutach odjazdu nie wspominając.
Zdjęcie z netu.
Za to nigdzie nie ma tu wzmianki, (bo z natury rzeczy być jej nie może!) czy faktycznie kurs po tej trasie się odbędzie. Schwester z naszą gospodynią jechały sobie autobusem i nagle zauważyły dziwne poruszenie wśród współtowarzyszy - okazało się, że kierowca bez uprzedzenia i ogłoszenia zmienił sobie trasę jazdy i skracając ją po prostu zawrócił.
W efekcie w Rzymie kto może przesiada się do auta i na dwa moto-kółka. Skuterów i motorów widzi się bardzo dużo. Nie jest rzadkim widok (na oko) urzędnika nie niskiego szczebla w trzyczęściowym garniturze, pięknych butach i z luksusową teczką na motorze, ani pani w wieku zdecydowanie pobalzakowskim śmigającej na skuterze. Mnóstwo jest małych aut i toczydełek autopodobnych. Niewiele, a w porównaniu z Warszawą to wręcz w odwrotnych proporcjach, widziałem samochodów dużych i luksusowych. Ferrari i Maserati widziałem po jednym egzemplarzu. Auta klasy średniej mocno przeciętne. A trzeba dodać, że mieszkaliśmy w najbogatszej dzielnicy Rzymu, tymczasem na jednej z głównych jej ulic, obstawionych luksusowymi domami o prestiżowych adresach przystanąwszy w przypadkowym miejscu w zasięgu wzroku naliczyłem parkujących: 17 Smartów i odpowiedników marki mi nieznanej, 2 Fiaty 500, 2 małe Renówki oraz ani jednego auta większego.
Jeżdżą różne cudeńka, o których nie wiedziałem nawet że istnieją np. Renault Twiggy bądź też takie elektryczne cosie, jak ten którego sfotografowałem wspomniwszy westchnienia Tomka pod adresem jakiejś hybrydowej czy fullelektrycznej atrakcji.
Takie toczydełka widziałem w różnych miejscach miasta, choć nie bardzo często, a to pstryknąłem jak sobie stało na viale Maresciallo Pilsudski.
Kogo nie stać finansowo na własny pojazd a czasowo na autobus, korzysta z taksówek. Imponuje swoboda z jaką rzymscy taksiarze przedzierają się przez zakorkowane ulice, choć miałem wrażenie, że rzymskie korki są mniej uciążliwe od warszawskich, bo jednak ruch w nich jest szybszy, być może z uwagi na zupełnie inną kulturę jazdy oraz na rozproszenie dróg ruchu - u nas mści się kanalizowanie go w wielkie arterie i wylotówki, których nie ma jak ominąć. Parę razy przyglądałem się zakorkowanym dużym ulicom i wydaje mi się, że auta poruszały się szybciej niż na Marszałkowskiej, Armii Ludowej czy Puławskiej w godzinach szczytu.
male sprostowanie :
OdpowiedzUsuńprzybywajac do Rzymu musiz zostawic polska mentalnosc i przyzwyczajjenia dlatego ze w Polsce na tablicy widzisz ze autobus bedzie o 11.20-11.40-11.50 tutaj nie ! z prostego powodu sa takie korki w rzymi wystarczy zeby sie zakorkowala obwodnica czyli grande raccordo i jestes w d**** dlatego jest 1 i ostatni kurs podany ale z reguly jezdza w miare regularnie poza tym pamietaj ze na polnocy europy ludzie maja zegarki tutaj maja czas :
jesli chodzi o metro to srednio jezdzi co 10 lub 12 minut i niesety tylko 2.5 lini to prawda ,szczegolnie linia B od termini do eur ktora przejszdza obok wszystkich starych zabytkow typu colosseo itd ... we wloszech czas jest wzgledny :) ale mimo wszystko da sie zyc ...kwestia przyzwyczajenia
pozdro !
Dziękuję za sprostowanie, w odniesieniu do metra zwłaszcza.
UsuńZ posiadaniem zegarków i czasu - dobre! :-)
Elektryki! Z tego co czytam to Rzym nie przypadłby mi do gustu, ale elektryki biorę w ciemno :D
OdpowiedzUsuńTak mi się zdawało. :-)
UsuńJa akurat z metra korzystałem najczęściej, bo codziennie dojeżdżałem do Rzymu pociągiem, a więc potem na stacji myk do metra :)
OdpowiedzUsuńI jakie to metro jest?
UsuńStandard. Może poza tym, że na niektórych stacjach były ekspozycje archeologiczne ;)
Usuńz metra w rzymie nigdy nie korzystałam ale jeździliśmy i tramwajami i busami (w naszej dzielnicy miały one te same przystanki bo bus tam częściowo jeździł po torach tramwaju i powiem szczerze nie pamiętam takich problemów w 2010 roku. Normalnie wiedzieliśmy kiedy jedzie autobus wychodziliśmy na przystanek i dojeżdżaliśmy pod panteon i dalej piechotą. Całe 2 tygodnie tak jeździliśmy na biletach tygodniowych i ani razu nie było zmian trasy albo żebyśmy czekali a nic ni przyjechało. Może się w tej kwestii pozmieniało ale dla mnie komunikacja była tam lepsza niż u mnie. No a pozostałe razy to nie wiem bo zawsze chodzimy już teraz cały dzień piechotą zwykle zostawiając na darmowym parkingu nad miastem samochód z wypożyczalni. Co do gabarytów widziałeś jak tam jest z parkowaniem. W centrum mogą parkować tylko rezydenci miasta na specjalne przepustki i miejsc jest mało zatem każdy rzymianin ma małe auto żeby łatwo zaparkować wszędzie gdzie kawałek miejsca. Nie wiem też czy wiesz, że we Włoszech a w Rzymie szczególnie zostawia się samochód na luzie nie na biegu ponieważ nierzadko jest tak gęsto że wyjeżdża się powoli wypychając samochody przed sobą i za sobą. 90% tamtejszych aut jest odrapana lub pognieciona :D
OdpowiedzUsuńTam się nad autem nikt nie rozczula. Ma jeździć i być małe żeby wszędzie się mieściło. Nikt nie płacze nad nową rysą.
Bo to niechluje i utracjusze! A u nas auto to wyznacznik statusu i prestiżu, taki następca w tej roli konia wierzchowego. ;-))
Usuń:DDDD generalnie auto służy do przemieszczania a nie szpanu na dzielni :D więc ja mam wiele jednak z włochów nie tylko temperament i trochę urody ha ha ha
Usuń