Witaj pracy! Coś słabo świeci ten kaganek oświaty... trzeba lampkę dostawić, albo i dwie. Lampkę wina. Może trzy.
Aby do Świąt!
I końca kwietnia - bo wtedy godzin klas trzecich ubędzie i zawszeć to odrobinę lżej.
A potem - aby do wakacji!
A potem... da capo al fine... usque ad finem... ad mortem defecatam...
Do kwietnia...? To nie lampki będą potrzebne, ale skrzynki. Niedobrze jak więcej sensu widzę w nastawieniu kolejnego prania niż w swojej pracy w takich warunkach.
Lektura artykułu naukowego o zwalczaniu nieprawomyślnych wystąpień w moim ogólniaku w dobie stanu wojennego wzbudziła wspomnienia i dziwne myśli. Opisywane wydarzenia mające miejsce krótko przed moim przyjściem, nieznane poczynania postaci, które pamiętam jako elementy zapełniające fragmenty mojej przeszłości, dość zaskakująco oddziałały na emocje i wyobraźnię. Jakby tamta - wydawałoby się dawno pogrzebana - przeszłość nagle ożyła. Zacząłem rozmyślać, jakby to było, gdybym mógł jeszcze raz znaleźć się w tamtych czasach, ale z dzisiejszą wiedzą; raczej kimś innym (fajniejszym). Nader stąd blisko do spostrzeżenia, że to jak chęć przeżycia życia jeszcze raz, lepiej. Takie rzeczy to tylko w grach, po restarcie. Dość szybko doszedłem do wniosku, że właściwie jedyne co mogłoby być w tym interesującego, to jeszcze raz zobaczyć (i tym razem świadomie obfocić) tamtą Warszawę i Polskę, tamtą - z ostatnich lat Peerelu. Bo poza tym, to jeszcze raz przeżywać tamte szkolne lata - nigdy w życiu!
A swoją drogą ta potęga internetu i dostępu do informacji! W ogólniaku poważnym problemem było zdobycie książek, z których można się było przygotowywać do matury. Ksero to było urządzenie pod ścisłą i czujną kontrolą władz. A dziś mogę się zastanawiać, czy wicedyrektor mojego ogólniaka i ubek, którego przebieg służby i dane osobowe opublikowano na stronie IPN to ta sama osoba... Pozmieniało się...
widzę, że nastawienie do nauki zdalnej podobne jak u mnie ;) ciekawe czy maturzyści jeszcze ujrzą szkołę zanim pojawią się w niej na maturze? ;)
OdpowiedzUsuńZ pewnością nie raz. Na przykład przejeżdżając obok niej.
UsuńKsero do matury, nie pamiętam czy to już funkcjonowało za moich czasów, ale na pewno z tego przybytku nie korzystaliśmy.
OdpowiedzUsuńCo do przeniesienia się w lata 80-te ub. wieku też mnie myśli nachodzą, co z wiedzą, którą obecnie posiadam mógłbym zrobić w tamtych czasach. Na pewnie nie dało by się ich obwieszczać wszem i wobec, bo znalazłbym się w wariatkowie szybciej niż bym myślał. Komu ją przekazać? No i to co napisałeś, że urząd miał swoich ludzi wszędzie, a tu nagle ktoś wypływa z taką wiedzą. Do piachu z nim, będzie nam tu szerzył defetyzm.
Mądry przepowiadacz przyszłości, to nieznany przepowiadacz. ;-)
UsuńAha, widzę, że na zachodzie bez zmian :P
OdpowiedzUsuńA z czego mają być zmiany? Chyba dopiero jak wreszcie zdechnę.
Usuńza moich studenckich czasów kolejka na uczelni do ksera była tak długa ,że wysyłało się jedną osobę z całym stosem do kserowana i było wiadomo, że co najmniej jeden wykład jej to zajmie. A teraz ? teraz można robić zdjęcia telefonem i nawet ksero nie potrzebne ;)
OdpowiedzUsuńDziś to ani ksero, ani uwaga na zajęciach - wyświetlane slajdy prezentacji, mapy, bądź ilustracje wystarczy sfocić telefonem i już można się zająć czymś atrakcyjniejszym. :-/
Usuń