Pierwszy dzień drugiej epoki zdalnej za mną. Dość ciekawie było. Dyrekcja próbuje się odnaleźć w nowej rzeczywistości - nie, nie zdalnego nauczania, lecz takiej w której pracownicy są gotowi do pracy, ale czekają na udostępnienie im przez pracodawcę warsztatu pracy. A pracodawca jest przyzwyczajony, że to pracownicy sami sobie odpowiednie narzędzia organizują i nimi pracują, a on tylko wyznacza im zadania do wykonania. Innymi słowy czysty polski feudalizm folwarczny z pańszczyzną sprzężajną. Ale z dobrym panem, panią właściwie. Dobrą, tylko taką zaskoczoną.
Mam wrażenie, że podobne założenie przyjmują nasze władze oświatowe szczebli wszystkich, że nie ma potrzeby wydawać zbyt wiele pieniędzy na sprzęt, bo przecież nauczyciele i tak - jeśli nie dostaną służbowego - to sięgną po własny i robota będzie zrobiona, a zaoszczędzone na tym środki będzie można rozdać kumplom i protektorom.
Sprzętu nadającego się nominalnie do lekcji online na razie nie ma. Ma być. Ale nie wiadomo czy będzie odpowiedni. Zobaczy się.
Siedziałem nad kolejną lekcją, gdy kątem oka ujrzałem otwierające się drzwi i wchodzącego zamaszyście Admina z pakunkiem pod pachą.
- Ąęaaeemmyy aąba! - obwieścił z miną zdobywcy Faszody.
- Przepraszam, ale chyba nie zrozumiałem...
Maska w dół:
- Stawiamy laptopa! - I potrząsnął pakunkiem.
Troszkę mnie to zastanowiło, skąd wytrzasnął dodatkowego lapka w ciągu godziny od rozmowy z dyrekcją, która zdecydowanie nie uwzględniała go w wyliczeniach (trudno się pomylić przy zliczaniu trzech sztuk), ale żeby zdusić w zarodku nienawistne kalumnie, że miewam negatywne nastawienie, postanawiam emanować samą życzliwością i ufnością i milczę. Admin wyciąga lapka i zaczyna podłączać, a ja mam wrażenie, że lapek wygląda nader znajomo. Ale - jak się rzekło - milczę jak kamień, bo to jednak rzadkość móc zobaczyć nekromantę w akcji. Lapek był już od dawna trzema nogami z mamutami, ale może Admin rzuci jakimiś mocarnymi fachowymi zaklęciami i ten trup pomknie jak strzała ku nowemu życiu. No nie pomknął. Bawiłem się przednio: lapek dał się włączyć i stanowczo odmówił zrobienia czegokolwiek, co było jasne już kiedy trafiał na szkolny szrot. Najpierw wyparował optymizm Admina, a potem Admin z trupkiem pod pachą. Jak widać nadzieja to potężny faktor, ale nawet ona ma swoje granice.
Oszczędzić można i na ogrzewaniu - zimno było jak w psiarni.
Hmm, ale że admin dał się nabrać i przylazł ze starym lapkiem? To jakiś lewy admin. Przeca mógł go uruchomić próbnie i już by wiedział, co jest, a tak lezie do Cb. ze szrotem i sam się kompromituje.
OdpowiedzUsuńCo do ogrzewania, to może nie oszczędzanie, a awaria jak lapka.
Raczej nie awaria co, bo rury były na tyle ciepłe, żeby nie można było powiedzieć, że nie grzeją w ogóle, ale nie dość ciepłe, żeby się dało wytrzymać kilka godzin bez kurtki.
UsuńA co do lapka, to nie mam pojęcia czego się spodziewał, skoro niedawno sam go wymieniał na nowego kompa, bo nie nadawał się do użytku.
Może to taki admin mądry jak moi kursanci?
Usuń...ale to dziwne jest.
UsuńOwińmy to dymem z kaganka oświaty.
UsuńA może chciał zasymulować, że coś tam robi?
UsuńZasymulować lub zabłysnąć - coś z tej parafii, jak sądzę.
Usuńja chwilowo na swoim sprzęcie pracuję, teoretycznie można sięgnąć po zasoby szkolne, ale u nas informatyk oświadczył, że nie mamy czym szaleć, więc zaleca powściągliwość w wypożyczaniu laptopów zarówno kadrze jak i uczniom (tu nawet zaznaczył by za mocno uczniów nie zachęcać do wypożyczania :D)
OdpowiedzUsuńI na takich jak kolega oświata się opiera! A pieniążki na kolejne wsparcie Rydzyka jak znalazł. ;-P
UsuńCzyli uczysz zdalnie, ale tym razem ze szkoły, a nie z domu?
OdpowiedzUsuńTak.
Usuń