Praca w nowych warunkach jest bardzo męcząca. Poziom zagonienia nieporównanie wyższy. Do tego ta koszmarna ilość godzin. Z każdym zespołem pomocy pedagogiczno-psychologicznej zwalają się kolejne ciężkie informacje na temat kolejnego dziecka. Robi się tego za dużo. Brakuje mi jakiegokolwiek wentylu bezpieczeństwa. Dziś spałem sumie może półtorej godziny - jak mnie głowa zaczęła boleć w drodze powrotnej z pracy tak trzymała do rana. Dobija wówczas bezradność wobec takiej przypadłości. Robi mi się niedobrze kiedy siadam do sprawdzania prac - to już niestety nie przenośnia, co mnie zaczyna niepokoić z uwagi na przyszłość.
Najwyższa pora wziąć roczny urlop dla podratowania zdrowia.
OdpowiedzUsuńNie widzę w tym perspektyw poprawy, to byłoby tylko nie efektywne odsunięcie w czasie. :-(
UsuńA dzisiaj taka ładna sobota. Ja trochę na rowerze, trochę na zakupach, a trochę na balkonie - łapałem promienie słońca :)
OdpowiedzUsuńDarek - a te urlopy jeszcze są dla nauczycieli?
A ja biegiem od samego rana, a po popołudniu urodzinowa nasiadówka rodzinna. Teraz dopiero siadłem, ale czuję się jakbym zsiadł z odrzutowej karuzeli...
UsuńCo to za urodzinowa nasiadówka, skoro jesteś po niej już o 19:30 w domu. Jakaś geriatryczna imprezka.
UsuńJak solenizantka jest dobrze po osiemdziesiątce, to jaka ma być jak nie geriatryczna? :-)
Usuń