O-o! Sierpień - znaczy koniec urlopu i trzeba wracać do pracy! Zaraz długie ponure, jesienne i zimowe wieczory. Wychowawstwo na stacji metra w godzinach szczytu w Chaos City. O-o! Sobota - znaczy jutro niedziela, a po niej poniedziałek czyli praca. To dopiero za trzy tygodnie. Eee, to tyle co nic. To już. Zaraz. Kiepski wieczór, zła noc, gówniany poranek.
Gorycz.
Skończyłem pierwszy sezon "Dark". Wciągnęło. Znalezienie ściągawki "kto jest kim, z kim i kiedy" ogromnie ułatwiło orientowanie się w fabule. Miło patrzeć znów na Louisa Hofmanna.
EDIT 17:43
Gówniany dzień. Ból głowy nie daje wytchnienia. Nie polecam.
Dark, mówisz... Może kiedyś zerknę. Chociaż ten Louis Hofmann to taki sobie. Może z wiekiem wyładnieje.
OdpowiedzUsuńDe gustibus itd. Ma taki trochę "Żmijowy" typ urody.
Usuńjeśli 4 sierpnia już się zajmujesz myślami o powrocie do pracy to rzeczywiście grubo. Coś z tym musisz zrobić no chyba, że jesteś jak mój mąż który męczy się od 6 lat w swojej pracy tylko dlatego, że boi się z niej zwolnić i to nie boi że nie znajdzie innej tylko boi odejść z tej konkretnej. Męczy się, nie sypia, ma bóle ze stresu kręgosłupa ale nie przegadasz.
OdpowiedzUsuńNie jest tak prosto z nową robotą dla mnie. :-(
Usuńmoże czasem wystarczy zmiana miejsca na inne niż stare znane śmieci.
UsuńMyślałem nad tym i mam zasadnicze wątpliwości, czy to by dało w ogóle zauważalną (odczuwalną) różnicę.
Usuń