Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

piątek, 16 sierpnia 2019

1011.Nastawienie do katolików

W trakcie wędrówki sprawunkowej wspominałem sobie świeżo (o drugiej w nocy) zakończoną lekturę przygód lorda Johna i przewinęła się myśl o tym, jak tam wspominani są katolicy i jak autorka w posłowiu  tłumaczy się malowaniem realiów epoki przed ewentualnymi zarzutami o mowę nienawiści. I ta rzeczona myśl zrodziła spontanicznie następną, która trochę mnie zaskoczyła, bo nigdy nie patrzyłem na to w ten sposób, co pewnie jest skutkiem dorastania i życia w formalnie katolickim kraju. Otóż - czemu się dziwić temu, że wielu ludzi jest niechętnie nastawionych do katolików (czy papistów), jeśli popatrzeć na to co wyprawiają i wygadują tacy prominentni przedstawiciele tej ideologii jak nasi purpuraci? Przecież to jest czyste łajdactwo! Obrzydliwa hipokryzja i sianie zła. Klęczy pod figurą, a ma diabła za skórą, jak to się kiedyś mówiło.
Nie, nie usprawiedliwiam (na pisowską modłę) przemocy i prześladowań wobec katolików która miewa miejsce na świecie, ale lepiej zaczynam rozumieć mechanizm. Zło jest złem.

7 komentarzy:

  1. Nie wiem, czy większość tłuszczy w ogóle wie (w szerokim tego słowa znaczeniu) czemu nie lubi katolików? Pewnie z racji rządzących, z którymi tą grupę społeczną się kojarzy [bo rządzący po 3 latach są już średnio lubiani (takie badania kiedyś przeprowadzono) niezależnie od tego kto rządzi], a mniej z powodu tego co wygadują sutanny. Te od wieków wygadywały herezje, stąd tu jest constans.
    Nadto tłuszcza, przeważnie w swojej większości, odbiera przekaz taki jaki dla przekazujących ma być, a nie taki jaki jest, bo nie potrafią przeprowadzić analizy. Dziś zresztą napisałem, taki zbieg okoliczności, o tym u siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyczyn niechęci do katolików w skali światowej jest zapewne mnóstwo - zależnie od lokalnych uwarunkowań.

      Usuń
  2. Żeby takie przemyślenia po lekturze Gabaldon? Zadziwiające!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, niezbadane są ścieżki, którymi ludzka myśl pomyka. :-)

      Usuń
  3. aktualnie dla wielu wiara jest czymś niestety odrębnym niż kościół. Nawet dla mnie samej. Wiele się w życiu słyszało, wiele widziało a po obejrzeniu filmu "Kler" jestem przekonana, że przykłady tam pokazane są realne i mają miejsce. Niestety kościół to biznes jak każdy inny. Maluczkich się tam nie szanuje (mam tu na mysli księży pionków których rozstawia się po kątach dekretami, nie patrzy na ich zainteresowania czy umiejętności tylko co sobie biskup umyśli tam biedaka pośle). Stąd wielu księży nie lubi tego co robi (przykładem są Ci którzy nie mają drygu do prowadzenia grup parafialnych np. ministrantów i tychże potem w parafii jest mało bo on ich nudzi zwyczajnie). Poza tym mnie samą od lat drażnią polityczne kazania dlatego jak mieszkałam u siebie to mimo, ze należałam do pobliskiej parafii to chodziłam dalej do innej bo tam było lepiej. Przykładów by mnożyć. Natomiast te wypowiedzi ostatnich tygodni to zostawiam bo to nawet nie jest warte komentarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Charakterystyczne w tym kontekście jest to, z jaką zaciekłością niektórzy obstają przy twierdzeniu, że zbawienie (i w ogóle kontakt z Bogiem) jest możliwe tylko przez Kościół i w Kościele. Dogmat o niezastępowalności Kościoła jest chyba najsilniej strzeżonym, choć nieogłoszonym. :-)

      Usuń
    2. no gdybyśmy uznali, że wystarczy sama wiara w Boga bez kościoła to cały kościół by był zbędny i nie miał prawa bytu. Dlatego nie można tego rozdzielić ani oddzielić ;) no i kościół w sensie księża są potrzebni do udzielania sakramentów w których mamy uczestniczyć. Ale smutne jest to, że wielu ludzi wierzy a do kościoła chodzić przestaje nie dlatego, że nie chce, że nudno czy że tego nie czuje ale dlatego, że się wnerwia tym właśnie co się dzieje teraz i od dłuższego czasu. To, że ludzie odchodzą z powodu kleru nie powinno mieć miejsca. Oni mają nas zachęcać a nie zniechęcać.

      Usuń