Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

piątek, 14 września 2012

50.Jedyny zdatny


Wczoraj maraton: lekcje, rada, zebranie z rodzicami - od 8.30 do 20.15 ciurkiem w pracy. Potem spacer z M., żeby nie wracała sama z roboty do domu (walking in  the rain).

Większość zebrania zeszła na dyskusji rodziców na temat finansowy - ile i jak płacić na potrzeby szkoły i klasy. Wiem jak to jest, kiedy się w domu nie przelewa (byłem nauczycielem stażystą   ), ale skłonność niektórych ludzi do napastliwego handryczenia się o jakieś marne (dosłownie) kilka złotych budzi we mnie niesmak.

Męczy mnie obcowanie z ludzką głupotą. Zwłaszcza w tym zawodzie nie można dać tego po sobie poznać w kontakcie z klientami. A przecież czasem brak już słów na eufemizmy i aż się prosi nazwać problem po imieniu.

Miałem chwilę nadziei i radości. Trwała kilka sekund - do momentu powrotu rozsądku, który oznajmił że nic z tego nie będzie. Otóż zażądano zmiany nauczyciela (w nauczaniu indywidualnym), czyli mła. I dyrekcja w swojej bezgranicznej podłości, bezwzględności, okrucieństwie, sadyzmie itp. odmówiła. Dalej więc będę się męczył. Koszmar. No bo przecież jak indywidualne to tylko ja mogę, gdyż drugi belfer się do tego nie nadaje. Biedactwo! Też bym chciał się tak ustawić...  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz