Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

piątek, 23 listopada 2012

84.Bachory i Zmory

Nie poznałem szczęścia nim zostałem wychowawcą. 

Potem było już za późno.


Ogarnianie czeredy choler zwanej też moją klasą wychowawczą to zajęcie wycieńczające. To krzyżówka łapania setki pcheł z przepychaniem kowadła po plaży i napełniania sita wodą. Mimo bliskiej pełnoletności prezentują bogaty wachlarz zachowań infantylnych zdradzających rozwój seksualny na poziomie wczesnego gimnazjum, emocjonalny - z późnej podstawówki, zaś socjalny na przełomie podstawówki i przedszkola.

Jak im ktoś (z kadry) nie spodoba się na dzień dobry, to go kompletnie olewają, nie kryjąc się z tym ani trochę. Jeśli spróbuje czegoś od nich żądać, wymagać, to doczeka się momentalnie rozpieprzenia lekcji i to w tak koncertowym stylu, że roztrzęsiony poleci skarżyć się wychowawcy i wszystkim którzy się po drodze nawiną.

Działają jak dzieciaki z podstawówki: lubimy naszą panią to lubimy przedmiot, którego uczy. Jeśli pani nie lubimy, to w dupie mamy jej przedmiot

Wychowawca jest jak rodzic - coś tam zrzędzi, coś tam się czepia, ale przecież krzywdy zrobić nie może i psi jego obowiązek kochać i dbać o swoje dzieci, żeby im dobrze było. A przecież podstawowe prawo dziecka to BRAĆ nic w zamian nie dając. No nie, przepraszam, dziecko deklaruje: Ale my pana kochamy! Więc oczywiste jest, że wychowawca domagający się uczenia i spokoju na swoich lekcjach gwałci prawo natury i zaburza naturalny porządek istnienia.

A grono szanowne oczekuje skrojonego na miarę jego oczekiwań produktu pt. Grzeczne, Ciche, Pilne Dzieci. Kiedy nie dostaje tego co sobie zażyczyło leci z reklamacją do wychowawcy i ze skargą do dyrektora. A co ja mogę? Co ja mogę?


2 komentarze:

  1. a umieją się podpisywać czy jak moi robią to graficznie w formie kutasów? :P no chyba że to ich STOSUNEK [słowo celowe] do przedmiotu bądź nauczyciela... i to paradoksalnie nie w gimnazjum, a w liceum... ach ten infantylizm wtórny!

    a co możemy? obrywać za [nie]nasze pociechy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpisy ćwiczą owszem - rodziców.
    Kutasy rzecz jasna rysują, w różnych lokalizacjach i rozmiarach, reagując na to nadzwyczajną ekscytacją. Narysować wielkiego na całą tablicę za plecami nauczyciela - cóż to za niezwykła przygoda śmiałka i radość całej klasy!

    OdpowiedzUsuń