Pierwszy dzień w pracy po urlopie. Koszmar. Po powrocie do domu jestem jak rozbity, nie umiem sobie miejsca znaleźć. Ścięła mnie drzemka, co nie jest dobrym objawem, bo w dzień śpię tylko jak jestem poważnie chory. Nie wiem co z sobą zrobić, nawet nie tyle nosi mnie, ile czuję się jak spadnięty z księżyca i zdezorientowany. Kark mnie boli. Na tratwie Meduzy kosmiczny bałagan plus nowe "kwiatki", poprawkowicze zieloni jak szczypiorki. Dobry Boże, mam tam wrócić na kolejny rok!
Laleczka voodoo?
OdpowiedzUsuńW kształcie tratwy?
UsuńW kształcie starej upierdliwej baby. To tak mówię na podstawie mojej eks-pracy.
Usuńnie strasz, bo ja jutro wracam do pracy... :>
OdpowiedzUsuńAle Ty się do niej cieszysz jak dziecko do lodziarni. Więc obawa zastraszenia bezpodstawna. :-P
Usuńa gdzie tam... ja bym wolał mieć ciągle wolne :]
UsuńNaprawdę? A kto dopiero co - w połowie urlopu! - nogami przebierał do szykowania projektów na następny rok i powrotu do pracy nie mógł się doczekać? :-P
Usuńtja... byłem ciekawy jedynie jaki los czeka moje gimnazjum i już wiem... marny... :]
UsuńI Twoje i każde inne. Dobra zmiana na lepsze. :-(
UsuńPanowie dotyczy to również profesora sansenoi. Proszę mi nie obniżać lotów wymagać zadawać tyle, że aż zaboli, kartkówki robić w ni nieparzyste, a w parzyste sprawdziany. Jak mi jeszcze trochę obniżycie loty i wypuścicie talenta, które nie wiedzą podstaw to nie ręczę za siebie i zrobię krwawą masakrę piłą mechaniczną w tych waszych budach, a za karę wraz z nowym rokiem będę wam wysyłać mądrości dwudziestopięciolatków w miejscu pracy . Aktualny numer jeden podpisać dokumenty w miejscu dla Prezesa Spółki z dnia na dzień miałem ośmiu nowych Prezesów.
OdpowiedzUsuńTia, śnij sobie, mój książę!
UsuńNie powstrzymam fal morza rozpostartymi rękami. :-(