Wreszcie ukazał się "Hobbit. Bitwa Pięciu Armii" wersja rozszerzona - jedna z jakże niewielu przyjemności. Rzeczywiście sporo nowych scen, dzięki którym film jest odrobinę bardziej spójny. Jednak wrażenie generalne niezmienione: co najwyżej znośny film, lecz zła ekranizacja.
Przepycham się przez sprawdzanie prac, przeplatając kolejne ich stosy filmikami z materiałów dodatkowych "Hobbita". Z niedowierzaniem zerkam na kalendarz, że już 24 listopada - już tylko ledwie miesiąc do Gwiazdki! Będzie jeszcze smętniejsza niż zwykle, bo Siostrunia dostała pracę za granicą i do kraju nie przyjedzie. A święta w trzyosobowym gronie to... no co tu kryć marność - trzy osoby już martwe, choć wciąż jeszcze żywe, wciąż żyjące, lecz już na tamtą stronę patrzące. Jedyna korzyść, że wreszcie trochę od pracy odsapnę. Dziwna rzecz - mam mniej godzin niż w zeszłym roku (pasek z wypłatą nie pozostawia w tej mierze żadnych wątpliwości), a czuję się bardziej zmęczony. Przypomniałem sobie, jak Siostrunia kiedyś mówiła, że przekonam się, jak to jest w tym wieku, że człowiek zaczyna się już sypać; mówiła to mając mniej więcej tyle lat, co ja teraz.
Wygląda na to, że kryzys wieku średniego już za mną - nadchodzi starość, pusta i gorzka, pozbawiona złudzeń, marzeń i nadziei. No hosanna, kurwa mać!
strzel nam obu w łeb i będzie koniec, bo nadal nie ma nadzieji
OdpowiedzUsuńI nie będzie jej, już do końca.
UsuńHold your head up
OdpowiedzUsuńStarość, a ile qrwa mamy lat do cyca? Nie wiem co bym musial o sb. napisać, a mięsniaki się jednak przewijają.
OdpowiedzUsuńA po za tym większość chciała by być w takim związku: https://www.youtube.com/watch?v=xnpiubfpfMU (ja też z jednym z nich).
OdpowiedzUsuń