Ferie lekturowo upływają pod znakiem wojny secesyjnej. Czytam sobie z prawdziwą przyjemnością trzytomową opowieść Shaarów (ojca i syna) o amerykańskiej wojnie domowej z lat 1861-65: "Bogowie i generałowie", "Gettysburg" i "Żywi i polegli". Temat nie jest mi zupełnie obcy, bo od lat przy różnych okazjach sobie poczytywałem na ten temat, a i kilka filmów obejrzałem, z żalem wzdychając, że nas nie stać (finansowo i technicznie) na kręcenie podobnych batalistycznych obrazów o naszej historii.
Mimo upływu lat zadziwia mnie niezmiennie zapał z jakim Amerykanie mordowali się w tej wojnie. Z jakim niezwykłym poświęceniem i nieustępliwością szli do niezwykle krwawo prowadzonych bitew. Przegrywali jedną, szli na drugą, zmasakrowani w trzeciej - myśleli o czwartej. Zdumiewające! Dawno już zauważono, że wojny domowe należą do najokrutniejszych. Także dlatego, że podziały między walczącymi idą przez miejscowości, ulice, domy, przyjaźnie, rodziny; przykładem może być generał federalny John Gibbon, którego trzej rodzeni bracia, dwóch szwagrów i kuzyn walczyli w armii Konfederacji.
Technika wojenna poszła do przodu - granaty artyleryjskie z zapalnikami czasowymi, dalekonośne karabiny gwintowane, broń wielostrzałowa, a przez pół wojny walczono jak za Napoleona i broni gładkolufowej - zwarte, głębokie szyki i zmasowany atak piechoty "idącej w dym". Efektem były przerażające straty. W słynnej szarży Picketta pod Gettysburgiem w 1863 r. straty (i krwawe i niewola) sięgnęły połowy atakujących piechurów Konfederacji. A jednak wojna trwała nadal - żołnierze nadal walczyli...
Wentylujesz się znaczy i wietrzysz feriowo:)
OdpowiedzUsuńTo prawda - potrzebowałem odpoczynku, ta długa prosta od 1 września do połowy stycznia to jednak zmęczyła mnie, i to nie fizycznie, lecz psychicznie.
UsuńA teraz niestety już mi się z wolna zaczyna wyświetlać, że jeszcze tylko parę dni i z powrotem do pracy - niefajnie...
Wiem, wiem. Też zawsze tak mam, jak po urlopie muszę wracać do pracy. A lubię moją pracę. Ja w drugi tydzień lutego planuję wyjazd w góry, żeby się trochę przewietrzyć i odświeżyć:) Odpoczywaj
UsuńMarny to odpoczynek - rozchorowałem się i zestarzałem. :-(
UsuńO! Choroba Cię zestarzała?
UsuńNie, czas mnie zestarzał.
UsuńA równolegle do jego upływu podłapałem jakąś infekcję i mnie gardło boli.
Biedactwo. No to kuruj się i zdrowiej
UsuńBóg zapłać za dobre słowo! :-)
UsuńWojna jest jedynie kontynuacją polityki innymi środkami. C. von Clausewitz , a jak dodawała moja Profesor od ceł i podatków , trzeba tylko przyjrzeć się cłom, kto i kiedy je wprowadził , a wtedy będzie wszystko jasne.
OdpowiedzUsuńNam skolei na zajęciach mówiono, że wojny czy inne starcia były naturalną selekcją krewkich roczników. Od drugiej wojny światowej, patrząc wstecz, w cyklach pokoleniowych (zakładając jako pokolenie 25lat) odbywały się jakieś starcia, gdzie Ci którzy stawali się już dorosłymi skurwielami mogli się wytrzaskać i na ileś lat był znowu spokój, za nim nie napłodzono kolejnej rzeszy chcących walczyć. Dziś to mogą jedynie na stadionach, marszach w Wa-wie i ustawkach walczyć i może jakiś starciach w dzielnicach, gdzie ustalane są rankingi skurwieli.
UsuńJakieś ziarno prawdy w tym może być, choć na takim poziomie ogólności to szalenie dyskusyjna teza. Nie wiem czy w ogóle można mówić o "krewkich rocznikach", raczej mogłoby to być w NIEKTÓRYCH państwach próbą pozbycia się części niesformego elementu społecznego.
UsuńChodziło mi o to, że w wieku 17-24 część jest dość bitna i gdzieś wyszaleć się musi. Wojny skutecznie przetrzebiały ludzi w tym wieku.
UsuńA ja się poopieprzałem nad morzem - jod, solanka, ryby i bita śmietana z lodami bardzo dobrze robią.
OdpowiedzUsuńPogratulować! Solanka zdaje się sugerować jakieś uzdrowisko?
Usuń