Krzątanina cały dzień. Fakt, że późno zaczęty, gdyż wstałem dopiero o 10. (bo się położyłem dopiero o 2. w nocy).
Zakupy w markecie (drobne żelastwo i dwie deski na półkę do szafy). Po powrocie zrobienie półki - teraz już polakierowana i skręcona czeka sobie na gotowe już miejsce w szafie (podpórki też zamocowane). Jak zwykle korci mnie, żeby już ją włożyć i poukładać co na niej ma być, ale na szczęście rozsądek podpowiada żeby dać choć dobę na odparowanie lotności z lakieru. Niby on akrylowy, ale jednak chemia i czuć.
Potem aż do zmroku wynoszenie części gratów z pokoju i upychanie ich po kątach mieszkania - jutro przyjeżdża ekipa od okien. Mieli być dzisiaj, ale przecież to kraj nasz kochany - jakby to wyglądało: terminu umówionego dotrzymać? Musiałem utorować im wśród nagromadzonego latami dobytku drogę do okien, żeby mogli je wymienić. Trochę roboty z tym odgruzowaniem było.
No i właśnie ledwie co sobie siadłem.
Nie zazdroszczę tej wymiany :)
OdpowiedzUsuń