...myślał, że jest kozicą.
Nie mam problemu z wchodzeniem po schodach po dwa stopnie, nawet na piąte czy szóste piętro, ale być może zaczynam mieć problemy z koordynacją. Zapieprzając wczoraj na najwyższy pokład tratwy źle stanąłem na zakręcie schodów i coś mi się stentegowało w kolanie. Do domu dokuśtykałem zatrzymując się co kilkadziesiąt metrów, jak jakiś pierdolony paralityk, klnąc jak szewc. W nocy nie za bardzo szło zasnąć. Plany weekendowej eskapady na przedmieścia w poszukiwaniu jesiennego przyodziewku musiałem odwołać. Mocno upierdliwe i irytujące jest pamiętanie, że po własnym mieszkaniu trzeba się teraz inaczej ruszać i głupie wstawanie z krzesła wymaga odmiennych ruchów. Mam nadzieję, że do poniedziałku z grubsza minie. 😡
Ooo... niefajnie. Lepiej nie lekceważyć i od razu do lekarza iść.
OdpowiedzUsuńTak od razu to nie ma jak. Zanim się dostanę do ortopedy z badaniami to przecież parę tygodni minie.
UsuńNie, qrwa, do pn. nie minie. Od razu nogę wyłączasz z użytkowania. W mieszaniu chodzisz na kulach lub poruszasz się na wózku inwalidzkim, by na niej w ogóle nie stąpać, jeżeli takowy posiadasz. Idziesz w pn. do lekarza i on Ci robi specjalistyczne badania (prześwietlenie, rezonans, etc.) i daje Ci stosowne L4. I wiem, teraz se myślisz, że jestem pierdolnięty. Otóż - nie. Jak czytałeś mojego bloga, to nigdy kontuzji nóg nie ignorowałem, dzięki czemu, dziś mogę biegać, chodzić normalnie etc.
OdpowiedzUsuńWięc robisz, jak zaleciłem, albo później będziemy wszyscy czytać o powracających bólach w kolanach, w nogach, reakcjach na zmianę pogody i innych ciulstwach.
Nie, qrwa, szkoła Ci nogi nie wymieni.
Coś jeszcze dodać?!
Kule? Wózek? W mieszkaniu? No, masz fantazję, nie powiem. :-)
UsuńŻadna fantazja. Przy każdym uszkodzeniu nogi, a przeważnie były to zwichnięcia stawów skokowych, używałem kul, a ostatnio jeździłem na wózku inwalidzkim. No przeca na pewno o tym pisałem w blogu, że jeżdżę po stacji mac. na wózku i manewruję nim w ciasnej przestrzeni, bo wiecznie zagracone.
UsuńTu jest w notce jak go pozyskałem: https://baltazar221.blogspot.com/2016/04/wtorek.html,
a tu jak już jeździłem z uszkodzoną nogą po st. mac. https://baltazar221.blogspot.com/2019/09/cos-tam-1591.html.
Więc nie, nie jest to fantazja. Natomiast pewnie czytałeś o fryzjerce, która mnie strzyże, która kolano skręcone zaniedbała, o tym, że jej też proponowałem, pożyczenie sprzętu, bo mam i kule, i wózek, ale nic nie chciała. Już 2 lata jak kuleje na nogę.
Więc, no..., ten... tego..., do wózka zapraszam.
Nie miałem na myśli zmyślania, tylko oryginalność działania. :-)
UsuńNa razie z dużej chmury mały deszcz - poruszam się normalnie, bez bólu, tylko nogą jeszcze nie wywijam na wszelkie możliwe strony by sprawdzić czy już nigdzie na pewno nie boli. Niewątpliwie jednak ostrzeżenie sobie zanotowałem.
oooo będzie L-4 to sobie odpoczniesz :D
OdpowiedzUsuńJakie L-4? :-P
Usuńnormalne skoro masz zastępstwa za innych chorujących to jak Ty potrzebujesz też możesz śmiało iść na zwolnienie :D
UsuńJa jestem niezastąpiony. ;-D
Usuńaha ... no tak, Ci umierają najszybciej i w męczarniach :D
UsuńAle w nocy i tak zwykle nie możesz spać, więc to nie aż tak duży problem? A na serio - jak się nie poprawi to natychmiast do lekarza!
OdpowiedzUsuńJuż się poprawiło - chodzę normalnie.
UsuńNo to dobrze, a może Ty sobie kupisz hulajnogę, będziesz mógł z pracy do domu i odwrotnie dość szybko się przemieszczać?
UsuńMiałem, choć nie elektryczną, tylko biologiczną. Nie zdała na dłuższą metę egzaminu, bo nie bardzo nadawała się do przewożenia zakupów, które robiłem po drodze z pracy. Podobnie nie nadawała się tam, gdzie by się przydała - przy zakupach sobotnich w odległych sklepach. Największy jednak minus to nawierzchnie chodników nieprzyjazne małym kołom (choć i tak miałem spore 7-8-calowe).
UsuńNa dystansie 3 kilometrów średnia prędkość takiej nożnej była trzykrotnie większa niż marszu żwawym krokiem.
O proszę. Do zakupów to slaba opcja, poza tym musiałbyś ja gdzieś pozostawić a wtedy mogliby ukraść. Ale na dojazdy do pracy jak znalazł, w szkole możesz przechowywać na czas zajęć a te lepsze hulajnogi mają amortyzację i zupełnie inaczej się jeździ nawet po nierównym chodniku.
UsuńMiałem amortyzację, a i tak na niektórych nawierzchniach nie dało się jechać. Najgorsza chyba była sześcienna kostka granitowa, którą np. obsrali Marszałkowską na południe od Jerozolimskich. Do pracy mam trzy kilometry, a to taka odległość, że zysk z nożnej hulajnogi wydał mi się zbyt mały.
Usuń