Obejrzałem wreszcie miniserial "Pacific". Jak zwykle przy podobnych produkcjach wzruszyłem się nieco w końcówce, kiedy w paru zdaniach sygnalizowano powojenne losy głównych bohaterów. Szkoda, że my nie potrafimy tworzyć takich produkcji. Inna rzecz, jak by wyglądały te happy endy naszych bohaterów DWŚ...😕 Łaska boska, że ominęło mnie życie w tamtych okropnych czasach. Mimo to, jakoś film nie poprawił mojego dennego nastroju.
Pojechałem do sklepu odebrać nabyty w necie model (okazja o tyle, że planowany do zakupu, a właśnie zniknął z oferty producenta, jak można się spodziewać - na kilka lat). Na Natolinie zacinające strugi deszczu, a w Centrum powitało mnie słońce szeroko rozlewające się między ołowianymi chmurami.
"Pacyfik" chyba nawet bardziej mi się podobał od "Kompanii braci". Ale w sumie z obu mało już co pamiętam.
OdpowiedzUsuńNie potrafię zdecydować, który wydał mi się lepszy; być może z uwagi na bardzo duży odstęp czasowy miedzy obiema projekcjami.
UsuńPo tytule sądziłem, że wdrapałeś się na jakąś wyższą górę, a chmury zostały w dole ;)
OdpowiedzUsuńTytuły tworzę nęcąco mgliście i metaforycznie. ;-))
Usuń