Młyn. Po czwartej lekcji uczucie, jakbym właśnie skończył ósmą, albo dziewiątą, a kolejne przede mną. Uczucie niesmaku i zniechęcenia na samą myśl o kolejnej lekcji z pewną klasą. Nocny telefon od papy rozczarowanego oceną pociechy - ciąg dalszy następnego dnia.
Dialog na przerwie.
- Dobrze się czujesz?
- Nic mi nie jest. Zastępstwo miałem.
- W jakiejś nie swojej?
- Tak, w dwa a.
- Ooo, to gratulacje! I jak było?
- Temat zrobić zrobiłem, a tak ogólnie... to było "Z kamerą wśród zwierząt".
Jasonem ich.
OdpowiedzUsuńPanie, co pan?! Klejentów?! ;-))
UsuńSęk w tym, że pod Jasonem to by chodzili jak w zegarku... na terapię - bo to przecież takie wrażliwe i delikatne dzieci.
Dziś piątek trzynastego, więc ponawiam sugestię. Jasonem, bezpardonowo. Ich i tych, co ich zrobili.
UsuńKiedyś miałem zastępstwo w chyba 2-ej LZ (liceum zawodowe) normalnie tam nie uczyłem. Po dwu godzinach lekcyjnych z nimi straciłem głos, a były to ostatnie, dodatkowe moje godziny w tym dniu.
OdpowiedzUsuńPo lekcjach koleżanka do mnie:
- Ty nie masz głosu
- nawet nie zauważyłem.
Do tego momentu nie doszedłem, ale bez trudu mogę uwierzyć w prawdziwość historii. Po dniu pracy mam gardło wyraźnie sforsowane.
Usuńheh, czasami to lepiej nawet zwierzęta się zachowują, więc proszę ich nie obrażać :D:D:D
OdpowiedzUsuń