Nabyłem ostatnio małą stertkę książek, a wśród nich Ludwika Stommy "Polskie złudzenia narodowe". Po pierwszych kilkunastu stronach zapowiada się bardzo interesująco. Ukazał się trzeci tom "Czwórki z Baker Street" pt. "Słowik ze Stepney", mam, lecz jeszcze nie czytałem (tylko cieszę się na tę okoliczność). Przeczytałem "Królewską konną" - komiks pasożytów na twórczości śp. Janusza Christy. Pierwsze płody ("Obłęd Hegemona") były straszne i odpychające już na pierwszy rzut oka i omijałem je szerokim łukiem pogardy i obrzydzenia, lecz "Królewska konna" prezentuje zupełnie inny poziom - nie jest to mistrz Christa, co widać od razu, lecz da się przeczytać. Najbardziej chyba brakuje tego specyficznego humoru, bo kreska jest dość zbliżona, podobnie obła.
Antybiotyk cokolwiek na ślepo zaordynowany zadziałał zgodnie z (pesymistycznymi) oczekiwaniami, tzn. raczej w ogóle. Zobaczymy jak będę sobie radził po powrocie do pracy... Do której wracać mi się ani trochę nie chce.😒
Sławomir Kiełbus ma fajną kreskę, ale i tak raczej nie sięgnę po żadną kontynuację przygód Kajka i Kokosza.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się; nie warto.
UsuńKsiążkę czytam jedynie w przychodni do lekarza. W ciągu dnia brak czasu, a i odpowiednich warunków.
OdpowiedzUsuńKilka razy musiałem antybiotyk odstawić, bo wyrządzał wiyncyj szkód, jak pożytku, mimo jakiś osłonowych leków.
Ja z kolei w tzw. przestrzeni publicznej nie czytam. Antybiotyk po którym źle się czułem to chyba ostatni raz zażywałem przed maturą.
UsuńA antybiotyk nie działa rujnująco - tak przydzielony na ślepo?
OdpowiedzUsuńNie tak prosto zrujnować ruinę. ;-)
Usuń