Mściwość, pamiętliwość, dwulicowość, manipulowanie i nade wszystko różne formy pragnienia władzy - do wyboru i w pierwszym gatunku. Sam nie wiem - czy to ten zawód przyciąga ludzi o takich cechach? Czy też w zawodzie tym cechy te są budzone i wzmacniane, aż wyłażą na światło dzienne ludzkich poczynań? I czemu o wiele częściej obserwuję je u kobiet niż u mężczyzn w mojej profesji?
Pamiętliwość jest w pewnym stopniu przydatna, bo sprzyja konsekwencji postępowania i oceniania wychowanka. Pragnienie władzy ułatwia ogarnięcie i dyscyplinowanie klasy, co jest umiejętnością również przydatną w szkole. Nauczyciel konsekwentny i trzymający klasę w ryzach, to bardzo pożądany pracownik dla, jak sądzę, większości dyrektorów.
Zarzut, że nauczyciel nie potrafi utrzymać dyscypliny jest jednym z poważniej dyskwalifikujących w tym zawodzie. Podobnie - nauczyciel nie konsekwentny.
Tyle, że wszystko ma swą cenę i te cechy wzmacniane przekazem pochwalnym mogą się łatwo wymknąć spod kontroli i zaczną rządzić postępowaniem ich posiadacza poza salą lekcyjną. A to się robi dla współpracowników nieprzyjemne i groźne. Fajnie, jak belfer trzyma gówniarzerię krótko, ale zupełnie niefajnie, kiedy próbuje na podobną melodię pogrywać z nami.
Mogę sobie bez trudu wyobrazić, że dla niejednej osoby zabrzmię teraz jak męski szowinista i mizogin, lecz tak patrząc na swoje doświadczenia z pracy z belferstwem w liczbie jakiejś co najmniej półtorej setki trudno odpędzić wyraźnie wybijający się wniosek, że kobiety tworzą o wiele gorszy klimat współpracy niż mężczyźni. Można to ująć w ten sposób, że faceci traktują przestrzeń zawodową jako: wzajemnie respektowane własne rewiry oraz strefę neutralną w której każdy może być, a reagują ostro tylko wtedy kiedy ktoś naruszy rewir. Tymczasem sporo kobiet zachowuje się jak zdobywcy, dążący do narzucenia swojej dominacji wszystkim dookoła.
Panuje powszechnie stereotyp, że to mężczyźni są agresorami, a kobiety to takie łagodne i koncyliacyjne, lecz w moim zawodzie nie dostrzegam potwierdzenia takiego obrazu. Raczej wprost przeciwnie. Być może to stereotyp jest fałszywy. A może ten zawód tak działa?
Ep. Może już daruję sobie kolejnych wspomnień z byłej pracy.
OdpowiedzUsuńZnaczy masz ich więcej! :-D No niestety tak już jest, że kurioza zapadają w pamięć jak SUV w jezioro.
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=ViggInNO8-Q
https://www.youtube.com/watch?v=c0_oKHARhXw
Mam więcej i zapewne się tu pojawią jako odniesienia do Twoich relacji.
UsuńPrawie mam wyrzuty sumienia, że będę niechcący rozdrapywał psychorany. :-)
UsuńCzasem człowiek musi się wypróżnić, z przeproszeniem.
UsuńPodzielam Twój wniosek Aberfeldziu. Z facetami współpracuje się lepiej, łatwiej, milej i... ciszej. W mojej firmie większą połowę pracowników stanowią kobiety...
OdpowiedzUsuńNo właśnie. W zespole męskim jakoś spokojniej się pracuje, a w żeńskim... można stawiać dolary przeciw orzechom, że zaraz któraś zacznie forsować swoje, inna torpedować, trzecia gadać z czwartą, piąta w milczeniu rozglądać się za dojściem do decydenta, żeby za plecami grupy przeprowadzić własne rozwiązanie... Hałas, harmider, intrygi i zejście z tematu.
Usuńtrafiłeś w dziesiątką z tymi kobietami, właśnie wczoraj dwie rzuciły się sobie do gardeł u mnie w pracy... :D:D:D aż nie wiedziałem, czy wyjść, czy zostać, na pewno nie wtrącać się do kłótni :D:D:D
OdpowiedzUsuńKolejne "no właśnie" - żenujące to jest także dla świadków takich zachowań.
Usuń