Jakaż paskudna pogoda - przenikliwa wilgoć i ponura szarość.
Kolejne szkolenie mijające się z rzeczywistymi potrzebami placówki. Zdumiewające jak z mostka kapitańskiego może być źle widać co się dzieje na pokładzie naszej tratwy Meduzy. Rozjazd można by zobrazować jako wiersz haiku na temat zachodzącego (albo wschodzącego, ganz egal) słońca, w sytuacji wymagającej piętrowej wiąchy na wywołanie całej załogi do alarmu sztormowego.
Nasza tratwa degraduje się na najsłabsze przewozy, a my z powagą dyskutujemy o odpowiednio chwytliwych nazwach poszczególnych klas pasażerskich, kiedy faktycznie i tak wszystkich wpakujemy do bambusowej nadbudówki. Prawdziwie zdumiewające jest, jak niektórzy potrafią wierzyć, że wystarczy wywiesić atrakcyjną nazwę na krzywym patyku na molo, a klientela nawet nie zauważy, że wsiada na tratwę, a nie na porządnego pasażera.
Ale szkolenie nie jest robione dla jakiś potrzeb placówki, tylko dla przetransferowania kasy z państwówki do prywaty. No przecież Pan Edziu (czy jego firma) zarobi, a to że bełkocze na szkoleniu to rzecz wtórna.
OdpowiedzUsuńDawno to u siebie pisałem, że mamy czasy przymiotników i mody na przeróżne nazwy. Ostatnio na fabryki czegoś [np. fryzur, naleśników (w sensie naleśnikarnia), siły (chodzi o siłownię) słów (nie wiem czy chodzi o słowotwórstwo) itp.] to i Wasz kapitanat podchwycił i produkuje nazwy podparte przymiotnikami. Z drugiej strony jednak ktoś się na to łapie i o to w tym chodzi, aby ich złapać. Przecież jak odbijecie od brzegu, to nie będą skakać wpław.
Część skacze, część rozgłasza co na pokładzie znaleźli, a reszta... szkoda słów.
UsuńJacyś desperaci jak skaczą wpław, ale to tam musi być faktycznie fatalnie.
UsuńA to już chyba jest standardem, że szkolenia są w głównej mierze by wprowadzić trochę zmian, by przykryć to "stare", które jest oczywiste, a czy to "nowe" jest sensowne, to już inna bajka... Mam wrażenie, że tak dzieje się we większości branż.
OdpowiedzUsuń