Tygodnie przelatują w mgnieniu oka. Nie wiem kiedy. Stres mnie wykańcza. Zbliżający się koniec klas trzecich działa na mnie fatalnie. Spina i boli już co tydzień, po parę dni. Podobnie reaguję na rodzinne spotkania, które niestety akurat przypadają (raptem dwa, ale to wystarczy). W zapamiętanych strzępach snów nieustannie już przewija się tematyka pracy. Dziś na przykład pani wizytator troskała się, że za mało zajmuję się swoją klasą. Próby odwrócenia uwagi przy warsztacie przypominają spacer człowieka bez rąk i nóg. I bez tragarza. Wspaniałe rozluźnienie i odprężenie.
Na Netflixie (jak zwykle po kawałku) obejrzałem "Siódmego syna" i ponownie (poprzednio w kinie) "Miasto '44". Świetne na poprawę nastroju - optymizm wprost bije z ekranu. Nie mogę sobie przypomnieć co obejrzałem wcześniej.
Rzuciłem okiem na nowy informator maturalny dla szkoły ponadpodstawowej, tzn. informację jak będzie wyglądała matura z historii od 2023 roku. Nie wiem co oni biorą, ale to musi być mega towar... Wyrwali w kosmos tak, że Elon Musk powinien się do ich dilera zgłosić i do napędu swoich rakiet to pakować - latałyby lepiej niż Sokół Millenium.
Ufff... Wreszcie coś nowego.
OdpowiedzUsuńNa Boga!, jesteś nauczycielem! to ewentualnie uczniowie powinni się stresować, nie ty! Wrzuć na luz, bo się przekręcisz!
"Coś nowego"? Wydaje mi się, że ja ciągle o tym samym.
UsuńNowego w znaczeniu, ze nowy wpis. Bo że w temacie trzymasz się uporczywie swojego strasznego marudzenia nie będę przecież negował. I w sumie - chociaż może tego nie widać po moich komentarzach - nawet to rozumiem. Sam czasem na okrągło wałkuję te same tematy chociaż wiem, że nie powinienem, bo tonudzi normalnych czytelników :)
UsuńWiem, że piszę raczej mało optymistycznie i jeszcze mniej interesująco. Stąd coraz większe wątpliwości, czy to blogowanie ma jeszcze jakikolwiek sens.
UsuńOczywiście, że mam, bo pisze się przede wszystkim dla siebie. Czytelnicy i komentatorzy to tylko miły, często niezasłużony dodatek :)
UsuńNiezbyt przekonuje mnie to. Gdyby tak było, pisałoby się do szuflady, lub na zamkniętym blogu. Autor pisze przede wszystkim dla czytelników.
UsuńSą blogi, na których mało kto cokolwiek komentuje, a ludzie i tak je prowadzą i się nie zniechęcają. Tak, reakcje z czytelnikami są ważne, ale bym nie twierdził, że najważniejsze. Mając świadomość, że ktoś nas czyta, pisze się inaczej, może trochę lepiej, składniej, człowiek bardziej się stara, bo musi być zrozumiały nie tylko dla siebie. W terminarzu też notuję różne rzeczy, ale tam wystarczy czasem jakiś symbol (któryś z pisarzy miał różne symbole na opisanie swojego seksualnego pożycia, ale wyleciało mi nazwisko), bo przy często powtarzalnych sytuacjach (typu ból głowy, zakupy w necie) i tak bedę wiedział o co chodziło.
UsuńBrak komentarzy wielkim ego nadrobić można. I wyobraźnią, że czytelnicy nie śmią nic napisać, czując że niegodni. ;-)
UsuńE tam, nie wszyscy muszą przecież pisać komentarze - to dla siebie prowadzisz bloga, nie dla innych - często obcych ludzi! :)
UsuńKiepscy z Was przekonywacze. ;-)
UsuńAle i tak nas lubisz. A przynajmniej powinieneś. Lubić i doceniać :P
UsuńKażdy pisze oczywiście dla kogo ma ochotę, ale pisanie dla samego siebie nie jest niczym dziwnym. Gdy prowadziłam pierwszą część bloga, który masz w bocznej szpalcie, to nawet stresowałam się, gdy miałam komentarze, bo nie o to mi chodziło :D Pisanie ze świadomością, że ktoś to czyta wymusza większą klarowność, tak jak stwierdził to @Dariusz. Ale to wszystko. Nikt z nas nie musi niczego udowadniać. Nie daj się zniechęceniu, pisząc lub nie pisząc :)
UsuńCóż, każde takie pisanie publiczne ma w sobie coś z ekshibicjonizmu.
UsuńDoceniam, Hebiusie, trudno nie doceniać jedynych osób poza pracą i rodziną, które się do mnie odzywają. ;-)
Oj Aberku, Aberku, sporo w tym jednak twojej winy ze się tak poddałeś i odseparowałeś od ludzi. Mobilizuj siły i się skuś na integrację przy okazji Parady, która może przejdzie jeszcze kiedyś ulicami stolicy :)
UsuńNie namawiaj, jest wolny i sam zrobi co zechce :)
UsuńCóż, Hebiusie, każdy jest kowalem swojego losu. I niektórzy głównie napierdalają się młotkiem po palcach. :-(
UsuńTomku, zwykle robimy to co możemy, a nie to co chcemy, choć nazywamy to inaczej.
Widzę, że Wam się udzieliły slogany głoszone przez media i rządzących:
Usuń- każdy robi co chce,
- każdy jest kowalem własnego losu
- piszesz dla siebie
- piszesz dla innych
- jesteś wolny więc robisz co chcesz
itp. bzdety. Tak bzdety. Choćby z tym ostatnim - robisz co chcesz. Nie, nie ma takiej opcji. Nie w tym kraju, nie w innych krajach, no chyba, ze na bezludnej wyspie, jak się jest tam samemu.
Teraz inni pomyślą, że się czepiam. Tak, czepiam się ogólnych nic nie znaczących sloganów, którymi nas karmią i w zasadzie gonie z otoczenia każdego z podobnymi, wytykając przy tym ich głupotę.
Mimo wszystko dobrze, że pojawił sie kolejny wpis, znak - że jeszcze funkcjonujesz.
Ale to "piszesz dla siebie/piszesz dla innych" to akurat bzdety nie są. Reszta tak :D
UsuńOgólna konkluzja na szczęście dobra, więc się ogólnie czepiał nie będę.
Piszę i dla siebie, i dla innych. Co wyżej już napisane, miło jak ktoś jeszcze czyta i odnosi się do treści.
UsuńDla siebie, bym mógł kiedyś jak mnie np. popierdoli fizycznie sięgnąć i powspominać co robiłem, bo jak wiemy, pamięć z wiekiem jest zawodna i można sobie wymyślać przeróżne bzdury.
Kilka razy blog się już przydał, bo szukałem konkretnych spraw, które kiedyś tam robiłem, więc są też i dodatkowe plusy.
Hoho, jakie funkcjonowanie.
UsuńStaramy się jak możemy, choć wiadomo, nie jest idealnie.
Usuń"Nie jest idealnie" to eufemizm roku... ;-P
UsuńJa na tym Netflix nie znjaduje jużmnic fajnego, a w sumie i tak rzadko oglądam TV, tylko w weekendy.
OdpowiedzUsuńCzas elci nieubłaganie. zbyt szybko. Nie nadąrzam cieszyć się tym co jest .
Mam podobnie - nie wiem czy to ja się zmieniłem, czy Netflix, że nie bardzo jest co oglądać. ;-)
UsuńMedia się zmieniają. Niestety one już nie brylują treścią, a prześcigają się w ogłupianiu społeczeństwa i trudno jest chyba przebić się z kanałem niosącym jakieś treści. Stąd co raz trudniej trafić np. na film z taką. Ostatnio widziałem i polecę film, oglądałem w TV u 824, "Upadek amerykańskiego imperium." Kanada, 2018 r.
Usuńmnie akurat poprawiają humor dramaty albo kryminały :)
OdpowiedzUsuńW rodzaju "Tajemnica niepodpisanej kartki" i takie tam. ;-)
Usuń