Dziwiłem się, czemu jakiś taki zmęczony jestem, prace sprawdza mi się jak po grudzie, aż pewnego pięknego dnia uświadomiłem sobie, że mam 27 godzin (czyli 1,5 pełnoetatowego wymiaru) zajęć plus 2-3 godziny konsultacji, i wszystko stało się jasne. Nauczanie indywidualne mnoży się jak króliki i co i rusz dochodzą nam kolejne obciążenia. A ja stary i naiwny u progu września cieszyłem się, że zapowiada się znośnie obłożony rok. Jeśli dodać do tego niepełne wyleczenie, to mam chyba prawo padać na pysk. Jedyne co robię dla siebie, to podmalowanie paru figurek. Poza tym zwykły smutek i przygnębienie, przykrywane frustrującą pracą. Nie mam o czym więcej pisać.
Oj widzę niezadowolenie z aktualnej sytuacji - i po co się dobijać? No po co? Czy musisz pracować na 1.5 etatu?
OdpowiedzUsuńNie bardzo rozumiem z tym "dobijaniem się". :-/
UsuńCo do pracy - w zasadzie muszę, bo w przeciwnym razie musiałbym iść na noże z dyrekcją, a jeszcze ważniejsze jest to, że nie ma kto inny wziąć tych godzin.
Wydaje mi się, że wyciąganie z życia tych smutnych/gorszych spraw/sytuacji powoduje gorszy, niż zwykle nastrój.
UsuńCo do nadgodzin - trochę rozumiem Cię, lecz tylko trochę. Ale nie będę dyskutował na ten temat ;-)
Jar Kow, nie wszystkie stany i sytuacje są wprost zależne od woli. Cierpieć też czasem trzeba, naturalnie i wystarczająco długo. Dajmy Aberfeldemu nieco więcej akceptacji.
UsuńA. niedoleczony jesteś, niedoleżany, stąd ten defetyzm. Pamiętam z czasu mojego krótkiego epizodu z nauczaniem, że sprawdzanie prac było dla mnie rozrywka rekompensująca mi mankamenty pracy pedagogicznej. Uśmiałem sie zawsze, jak dzika świnia.
OdpowiedzUsuńFafnaście lat temu dla mnie też były rozrywką.
UsuńWiem, wiem A. I na tę rozrywke można sie z czasem uodpornić.
UsuńZastanawiam się czy na każdą inną też? :-))
UsuńNa większość pewnie tak, choć są takie, które się nie nudzą...:))
UsuńTo pokrzepiająca teza.
UsuńA ja myślę, iż na każdą. Stąd też nieustanna potrzeba dostarczania nowych bodźców …
UsuńTo realistyczna teza.
Usuń:-)
@Atka Ty mi tu nie świntusz o bodźcach :))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Usuń@A nadmiar może znużyć, dlatego mają rację ci, którzy mówią, że liczy się jakość a nie ilość:))))))))
Przepracowanie plus beznadziejna pora roku i pogoda dają niestety często taki efekt. Mam nadzieję, że wraz ze słoneczną pogodą trochę poprawi Ci się samopoczucie;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, też mam taką nadzieję. :-)
UsuńNo potrzebny jest new mięśniak na horyzoncie. Jego ciepło, nagość, młoda skóra, jej dotyk, jego dotyk, wspólne leżenie w łóżku przynajmniej w jeden dzień. Figurki tego nie zastąpią, a M, który się stracił z horyzontu spwodował jescze większą pustkę do cyca.
OdpowiedzUsuńAle tam w ogóle jeszcze funkcjonujemy do cyca? Zrobiliśmy bardziej czytelny blog i co z tego skoro nie ma co czytać... ach co się tam wyprawia?
OdpowiedzUsuńPodbijam zapytanie Adiego. Gotowi jeszcze zacząć przypuszczać, że utensilia od figurek Ci krzywdę jaką zrobiły :)
UsuńŹle się czuję i nie mam siły pisać; po prawdzie, to i nie ma o czym. Dziękuję za zainteresowanie - to miłe z Waszej strony.
UsuńTo musisz się bardzo źle czuć skoro nawet nie ma siły pisać, a o czym... O życiu, które właśnie przemija, o wspomnieniach, o planach. Czy to zawsze musi byś wyniosły wpis poruszający sporą część kory mózgowej?
UsuńMoja pisanina jest chyba dość odległa od "wyniosłych wpisów" i "poruszania sporej części kory mózgowej".
UsuńWspomnienia były w pierwszych postach i starczy. Planów nie mam żadnych. Z marzeń już tylko jedno. A życie? To tylko obrazy za oknem pociągu.
A. łapnąłeś przesilenie wiosenne, albo co??? Czy może to niedoleniuchowane przeziębienie jeszcze się za Tobą ciągnie? No co się dzieje?
UsuńA choćby o snach, majakach , wizjach … o czymś trzebaskoro wszystkie A- się igrzysk domagają :)
UsuńW pierwszych postach.... no cofnę się w czasie i postaram się w wolnej chwili strawić te posty. Może porównam to do swoich, bo też coś tam czasem z wstecznych doznać opisuję.
OdpowiedzUsuńTydzień kolejny mija ... może czas sie odgruzować i wyjść do Ludzi ?!
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ile można leżeć na pysku w błocie do cyca? Trza wstać o własnych siłach, ewentualnie poprosić o pomoc jakiego mięśniaka. Wiem do cyca, odejście tego M spowodowało spustoszenie, (co zresztą przewidywaliśmy) ale do cyca, świat sie na nim nie konczy. Tyle jest ładnych mięśniaków w ościennych dzielnicach... Ach, szkoda gadać (pisać)...
OdpowiedzUsuńAle do świąt coś tam pykniemy na klawie, bo będzie równy m-c przestoju?
OdpowiedzUsuń