W lipcu 1863 r. Amerykanie z Północy i z Południa stoczyli ze sobą bitwę pod Gettysburgiem. Kulminacją trzeciego dnia bitwy była tzw. szarża Picketta, czyli uderzenie trzech dywizji konfederackich na jankeskie centrum. W szarży tej poległ miedzy innymi jeden z południowych brygadierów generał major Richard B. Garnett.
Na wikipedii można znaleźć jego biogram gen.Garnett na wikipedii, w którym możemy przeczytać gdzie i kiedy się urodził, kiedy zginął, kim był, co robił. Natomiast nie mamy pewności jak naprawdę wyglądał. Wynalazek fotografii był wtedy już dobrze rozpowszechniony i mamy wiele zdjęć oficerów i żołnierzy walczących w tej wojnie, ale nie mamy pewności co do zdjęcia generała Garnetta. Są poważne wątpliwości czy zdjęcie przedstawiające przystojnego brodatego mężczyznę w mundurze z epoletami i z szablą w dłoni, publikowane jako zdjęcie generała Garnetta przedstawia naprawdę jego.
Z kolei przechowywane w Bibliotece Kongresu zdjęcie niejakiego Franklina Gardnera jest podejrzewane o błędny podpis, gdyż być może faktycznie przedstawia właśnie generała Garnetta.
Które zdjęcie jest prawdziwym wizerunkiem Richarda B. Garnetta? Być może nigdy się nie dowiemy. Człowiek ten przeżył 46 lat, pełnił ważne funkcje, doszedł do generalskiej rangi w armii, walczył na wojnie, kierował życiem i śmiercią półtora tysiąca ludzi ze swojej brygady, a mimo zdjęć nie wiemy jak naprawdę wyglądał. Za życia jego wizerunek był dla niego ważny, był przedmiotem codziennej troski, a po bohaterskiej śmierci zniknął we mgle niepewności i zapomnienia. Jego ciało spoczęło w masowym grobie, wizerunek uległ zatarciu.
A cóż zostanie po nas? Którzy nie pełnią wysokich, ani ważnych funkcji? Cyfrowe zdjęcia, nie podpisane, w zanikających plikach, których wkrótce już nie da się otworzyć.
po nas blogi zostaną, choć pewnie też nie za długo... ;)
OdpowiedzUsuńPrzy takich pamiątkach będziemy jeszcze bardziej anonimowi niż generał Garnett.
UsuńCo by po nas nie zostało, czy to jedynie kilka fotografii, czy okazałe tomy twórczości, to po ostatnim tchnieniu jest to już obojętne dla odchodzącego. Martwimy się tym jedynie za życia, żeby nie odczuć tego smutku wynikającego z zapomnienia i z faktu, że coś jednak znaczyliśmy tu i teraz...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą. Myślę, że wspomniany przez Ciebie smutek często bierze się raczej z wątpliwości ILE, a niekiedy - CZY W OGÓLE, coś znaczyliśmy tu i teraz.
UsuńStąd zatem wniosek, aby się zapisywać w człowieczej pamięci jakościowo, a nie ilościowo, choć zależy kto na co stawia. A wątpliwości??? Hmm, to jest dopiero przekleństwo!
UsuńBodajże Tuwim napisał: "Żyj tak, aby bliźnim zrobiło się smutno kiedy umrzesz."
UsuńNie takie to proste w praktyce.
Zburzyłeś mój światopogląd tym wnioskiem. O naiwności moja!
UsuńObawiam się, że nie rozumiem. :-(
UsuńChodziło mi o stwierdzenie "Nie takie to proste w praktyce".
UsuńAha... Właśnie zauważyłem, że cytując z głowy pomyliłem się w jednym słowie. Powinno być:
Usuń"Żyj tak, aby bliźnim zrobiło się nudno kiedy umrzesz." I takie właśnie brzmienie miałem na myśli pisząc, że to nie takie proste - przy założeniu że nie chodzi tu o robienie z siebie pajaca, tylko interesujący (na poziomie) element rzeczywistości bliźnich.