Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

niedziela, 22 lipca 2012

9.Dream team

Zakup sklejki na plecki w markecie (trzy kwadranse czekania w kolejce do działu drzewnego grhrrr!). Macanie wiertarki. Przymiarki do karniszy. Smutne myśli sprowokowane widokiem różnych ciastków i par w trakcie podróży do i z.

Dobre rady wujka Spencera na temat podkreślania swoich walorów i atutów w wyglądzie, m.in. ubiorem. Bardzo pożyteczne, o ile ktoś ma jakieś walory.

Znowu odpisałem na anons. Rozsądek podpowiada od dawna, żeby dać sobie z tym spokój, bo i tak wyjdzie z tego to co dotąd, czyli w najlepszym razie - nic. A w najbardziej prawdopodobnym razie - przykre uczucie zawodu i odrzucenia. Już sam wiek odstrasza. Do tego uroda - niekomercyjna. Majątek - niesponsorski. Charakter - zbyt trudny. Intelekt - towar niechodliwy. 

Ot, i dupa blada. No, nawiasem mówiąc, ta akurat to funkiel sztuka nie śmigana, co mogłoby być niejakim atutem, ale na tę przynętę jakoś poławiać nie planuję.

Daję anons - kilka odpowiedzi, z reguły od Drużyny Marzeń w składzie: 
  1. Małolat - co ja trwałego zbuduję z kimś kto mógłby być moim synem? W dodatku interesownością podszytym.
  2. Analfabeta - jeśli skonstruowanie jednego zdania prostego przekracza możliwości jegomościa, to obawiam się pewnej intelektualnej niekompatybilności, komplikującej na dłuższą metę wzajemne relacje.
  3. Bobczyński i Dobczyński - bo chcą tylko dać znać o swoim istnieniu, dlatego milkną po otrzymaniu ode mnie odpowiedzi na ich mail.
  4. Popierdalacz-gawędziarz - przeciąga korespondencję pisząc o dyrdymałach; bezbłędnie skutecznym  zaklęciem znikającym osobnika jest umówienie się na spotkanie.
  5. Ciotka-nieboszczka - stały bywalec tablicy ogłoszeń, odpowiadający na mój anons po raz któryś z rzędu, naturalnie nie pamiętający poprzednich razów. Z reguły rekrutuje się z trzeciej i czwartej grupy.
 Odpisuję na anons (kilka-kilkanaście nawet zdań konkretu) - w zdecydowanej większości przypadków kompletna olewka. Reszta - kończy się na pierwszym spotkaniu, o ile w ogóle do niego dochodzi. Nosz w mordę jeża - drugi Footy... :-( 



6 komentarzy:

  1. myślisz, że analfabeta zrozumiał Twoje intelektualne wywody w odpowiedzi? :P ja szczerze wątpię...

    niemniej jednak trzymam kciuki... obyś trafił na swojego faceta! w tak zwanym międzyczasie pozdrawiam z nadmorskiego Koszalina i ściskam...
    krzychu

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, rzeczywistość homikowego światka przyprawia o mdłości. Lemur pognał dziś takiego jednego gwiazdora-modela, który chciał pisać o wirtualnych pewnie bzdetach. Cóż - pozostały jedynie grube papucie i fotel bujany przy kominku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. aaa tam :) wiem, że ciężko znaleźć kogoś, ale znajdziesz :) na 100 procent :)

    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  4. W zasadniczej kwestii nie będę pocieszał. Ale przynajmniej bladej dupie będziesz mógł łatwo zaradzić, bo ponoć słoneczne ocieplenie idzie :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Przynajmniej można poszaleć w markecie budowlanym...
    Jak dla mnie niezła frajda, więc aż tak nie ubolewam nad podobnym zmaganiem się z byciem w pojedynkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W to akurat nie wątpię, choć w moim przypadku wizyta w duecie w takim miejscu mogłaby się zakończyć krwawo ;)

      Usuń